Nawet ładni ludzie płacą podatki

Po kolejnej nocy na izbie przyjęć ulokowanej w piwnicy trafiam w ramiona rodziców, którzy karmią mnie od rana indykiem i dzień dobry tvn.  Oczy się kleją, więc słowa Ewy Farnej, która przecież wciąż jest fajna i przebojowa, mimo że młoda i gruba, docierają z opóźnieniem albo wybrakowane. Zapamiętuję jednak jedno zdanie: ludzie nie chcą słuchać, że wystawiam faktury i płacę VAT.

Ewo, ja pragnę, jak nikt inny, bawić się przy piosenkach o podatku dochodowym, flirtować z chłopcem tylko w ten jedyny sposób:

- Twoja jedyna wada to, że nie jesteś w KRUS-ie
- Ale za to jestem w preferencyjnym ZUS-ie

(i rzucamy się na siebie)

Club Cannes, Magnum Photos
Naprawdę Ewo, nie w głowie mi żarty, pytanie, czy umowa o dzieło, czy jednak po bożemu - zlecenie jest jednym z najpoważniejszych obecnie. Oczy patrzą z nadzieją, że ta suma netto bliższa jednak będzie brutto. Po co, na co nam składki odprowadzać na ubezpieczenie zdrowotne, kiedy pracodawca co miesiąc odkłada w ramach umowy o pracę? Wtedy wątpiącym przytaczam słowa instruktora jazdy: "To proszę pani, nazywa się solidarność społeczna, płacimy za tych co płacić nie mogą" i ta na wskroś lewicowa postawa zamyka usta lewakom i tym, co lewakami by być chcieli, nawet jeśli tylko jak znajomy etnolog po kądzieli.

Jest czerwiec i zamiast wyczekiwać dojrzałych i słodkich truskawek, co je można z cukrem ucierać o poranku, wyczekujemy listonosza albo potwierdzenia z banku, że zwrot podatku już przyszedł, już można pójść do sklepu i rozpierdolić drobniaki w drobny mak, co się zdarzają jak ekstra kieszonkowe od babci w czasach młodości. Rozrzutność tu nie idzie z parą z wyrzutami sumienia, bo przecież tego zwrotu mogłoby nie być, moglibyśmy jeszcze dopłacać państwu przecież.

Harold, kończąc korektę zeznania podatkowego, mówi, że kiedyś jak wszedł na scenę na juwenaliach i zatańczył quasi-erotycznie z wężem, to tłum krzyczał: pokaż klatę, a on klaty nie ma, więc rozległ się jęk zawodu pijanego tłumu. Przyznaje, że tamten wstyd w porównaniu z wizytami w urzędzie skarbowym, gdzie twierdzą niesłusznie, że ukrywa dochody, to małe miki.

Brat siedzi w kuchni rodziców i pożerając im kaszankę,  rozwodzi się na tematy bieżące.  Gdybym teraz szukał partnerki, to najchętniej poznałbym ją w banku albo u doradcy finansowego, żeby od razu mieć pewność, że ma wysoką zdolność kredytową. Już nie patrzę na cycki, już nawet względna stabilność psychiczna mnie nie zajmuje czy tam trzymanie porządku, czyste majtki. Byleby zdolność kredytową miała i moją podreperowała. Niech maluje paznokcie, ale umowę na czas nieokreślony posiada i żyłkę do oszczędzania, bo moja mi pękła.

Komentarze