pleksi

Jajecznica usmażona bez masła na samych gołych jajkach smakuje jak papier, dodawanie soli nie pomaga, kromki chleba nie pomagają. Po prostu jeśli u zarania receptura nie zawiera roślinnego poślizgu, to potem już tylko reanimujesz trupa i myślisz jak to śniadanie wyrzucić na śmietnik (historii).

Przemek zapytany o to, jak sobie radzi ze swoim obsesyjno-żarłocznym trybem życia, w którym ciągle podróżuje, rozmawia, ogląda, je, przechodzi przez bramki na lotniskach, siedzi na messengerze a na koniec jeszcze strzeli dobry żarcik, odpowiada: „po prostu umrę kiedyś.”

Skupmy się zatem na tym, co przed śmiercią, bo pomimo naszych ciągot trumiennych, to jednak jesteśmy za życiem: za słuchaniem George’a Michaela i Kim Wilde na słuchawkach, wyjadaniem majonezu nocą, zjeżdżaniem z dzieckiem na sankach, poszukiwaniem ostatnich butelek alkoholu na imprezie, kiedy już za oknem świta, za obgadywaniem swoich byłych, za całowaniem przyjaciół.

Marta we wtorek zgniła. Nocą kochała się z chłopakami, których od lat obserwuje, których kiedyś zignorowała. Potem stała na lotnisku i za szybą pleksi widziała swojego byłego, który zamiast walizki ciągnie płaczącą córkę swojej obecnej dziewczyny. Ostatecznie obudziła tuż przed zbiorowym linczem na złodzieju, który ukrył się w jej kuchni w piecu. 

Pleksi niewidoczna
Yaacov Hefetz, Adam Klimczak, Jedzenie Głów,
 performance w Galerii Wschodniej 2004.
Dyrdymały, ale leżała zlana potem. Była dopiero 6:30, ale już wiedziała, że dzisiaj nici z pracy, rozmów, działania. Wstała, wszystkie rutynowe poranne czynności wykonała bez zawahania. Tylko zamiast pójść na tramwaj wsiadła w auto i pognała do fabryki. Usiadła przed komputerem. Żywo gestykulując, opowiadała swojej koleżance, jak chujowy jest musical, który ostatnio widziała. Potem ktoś wchodził, wychodził. Jedna kawa, drugie śniadanie. Marta siedziała przez kilka godzin i kasowała pliki, maile. 

Zaczęło się wygaszanie pulpitu. Wyłączyła się gdzieś w okolicach 13, otrząsnęła dopiero po 18. Co się działo w czasie tych pięciu godzin? Kto do niej mówił? O czym rozmawiali? Gdzie się wygłupiła? Samochód prowadziła na automacie? Wyszła na balkon, Jędrek spał przed nocną zmianą na słuchawce. Zwymiotowała na dach forda sąsiada. Kątem oka zobaczyła, że obserwuje ją koleś z bloku naprzeciwko. Przełknęła ten kwas w buzi i wróciła do środka. Przyszedł niepokój. Gula ze splotu słonecznego ( syn Anki uwielbia to słowo, zamiast mówić, że boli go głowa, to krzyczy, że kłuje go w splocie). Położyła się obok Jędrka, wtuliła w wychudzony bok, żeby jakoś opanować to drżenie. Spocił się, ale teraz to było drugorzędne. Gdy wychodził do pracy, przypomniał jej, że w niedzielę idą na obiad do ojca, który związał się z dziewczyną w ich wieku, spłacił długi i chyba wreszcie znalazł spokój. Pamiętała, jak jej teść przychodził do nich nocą po pieniądze. Minęło. Wyciągnęła powidła z pawlacza i się popłakała.


Dzień minął na tym, żeby za wszelką cenę ocalić życie i wcale nie był przez to mniej produktywny.

Komentarze