Bajki Starego Polesia

Krajobrazy na Pogonowskiego to soczewka całego staropoleskiego imaginarium. Od strajku nauczycieli, przez bujną zieleń buchającą z każdego przykamienicznego ogródka po szczających już nawet nie w bramach, pod ścianą czy w krzakach, ale elegancko na koła samochodów gachów. Biegniemy przez niekończący się układ ulic Zielona-Strzelców-Łąkowa-Kopernika-Lipowa-znów Zielona, nocne już zamknięte, pójdziemy spać głodni albo przynajmniej niedopici.

Kto mógł przewidzieć, że taki dydaktyczny poranek, kiedy to Anna opuszcza dom swojej przyjaciółki, aby powrócić do swojego pijącego partnera, będzie preludium do całej masy zdarzeń, w których alkohol odegra znaczącą rolę. Taką, jaką w twoim życiu, droga czyteleniczko, drogi czytelniku odgrywają rodzice, których codzienna obecność pod różnymi postaciami jest już nie do wyrugowania.

Stefan Suberlak, Dojenie krów
Z Sodomy do Gomory nie jedzie się jak u Świetlickiego tramwajem tylko zapierdala na piechotę. Jest ziąb, deszcz tnie nam twarze, ale my twardo, zaprogramowani przez uczestników libacyjki, zmierzamy po goudę różowawą. Jeszcze tylko skręcimy w Żeromskiego i już witamy się z gąską. Powrót i znów siedzimy przy tym samym stole. Ktoś programuje, ktoś redaguje, ktoś produkuje. Wszyscy czyści, paznokcie obcięte,  perfuma unosi się w powietrzu. W tej masie zbitek wyrazów i pokrzykiwań wykrystalizowały się takie zdania, czasem w dialog wpadające:

Ile razy w tygodniu się upijacie? - pada pytanie z sali

Masz z tym problem? Skoro pytasz, to masz. Upijam się rzadko, tak raz w tygodniu. 

Ile razy w takim pijecie? Codziennie, ale wiesz, piwo, to napój taki jak każdy, mógłbym herbatę, ale wolę smak piwa, to po prostu napój o innym smaku.

Mój stary dzwonił do mnie ze Śląska napierdolony o 2 w nocy i o 14 podobna sytuacja, to wszystko staje się przezroczyste.

Ile ty masz lat, żeby o swoim chłopaku mówić per "Stary"? Czy już zasikuje spodnie?

Czasami jadąc komunikacją widzę takie duety - pijani matka z synem - i już mnie wtedy nic nie gryzie

Pochodzę z rodziny abstynenckiej. Nigdy nie widziałem swoich rodziców pijanych, dali mi dobry przykład kamuflażu. 

Jak to się dzieje, że kładę się o 5 nad ranem, mama przyjeżdża o 9, a ja od 8 sprzątam i dom świeci się jak złoto na oczach rodzicielki? Ogarnianie życia? Żaden problem: praca, rachunki, stary trochę pije wieczorami, ale zajmuje się dzieckiem wzorowo - lekcje, opieka, czułość i trochę rygoru, więc po co mam szukać dalej?

U mnie w pracy kierowniczka polewała nam wódkę o 14, kiedyś mieli małą firmę interaktywną, teraz się trochę rozrośli, ale zwyczaje pozostały.

Grzejecie wódkę w korpo? 

Korpo, korpo, w budżetówce odpalamy w każdy piątek butelkę. 

Kiedyś podbijał do mnie jeden perkusista, ale tylko jak był przynajmniej lekko wstawiony. Na trzeźwo mnie unikał - jak tu nie upatrywać nadziei w wódce?

Jesteś wartościową dziewczyną, czytasz, masz polot, to po cholerę opowiadasz wciąż o tej wódzie? 

Pije, bo wierzę, że mnie coś każdego wieczora zaskoczy, przecież te wyjścia na miasto, to jakiś erzac jest - dobrze, że byłem, ale usnąć w domu przy polsacie wcale nie byłoby gorszym projektem na wieczór.

Mam takie wizje, że za 10 lat będę ciągle stała z K. przy barze. 

Tylko ze już wtedy będziesz miała dzieci, więc także z dziećmi.

Od tych rozmów zaczyna boleć brzuch, bo głowa już hen wysoko, gdzieś w chmurach. Te bajki wciąż opowiadane na nowo męczą jednak swoją przewidywalnością. Znamy dramaturgię zdarzeń, nie możemy tylko przewidzieć tempa zmian. W naszych sekretnych życiach, gdzie nie dopuszczamy byle kogo, nawet partnerów rzadko, pielęgnujemy nasze potwory. Tuż przed zaśnięciem albo wcześnie rano, gdy jeszcze wszyscy śpią, materializują się i stają z nami przed lustrem. Głaszczemy je, wciągamy w spodnie, jak koszulkę, gdy na dworze ziąb. Gdy w niedzielne popołudnie pojedziemy do rodziców na obiad, nikt nie zauważy wzdętego niesymetrycznie brzucha. Zjemy deser i uspokoimy najbliższych, że plany są - realizacja wkrótce.

Komentarze