Wielkie nadzieje
Do zamku przybyła zakonnica na wezwanie księżnej, która nie mogła sobie poradzić z pewnym problemem natury intymnej. Zamknęły się we dwie w komnacie na trzy dni. Prosiły tylko co jakiś czas, żeby przynieść im gorącą wodę i lnianą tkaninę. Co sprytniejsze dworzanki były przekonane, że księżna dostała okres, choć już myślała, że jest w ciąży i traktuje to jako karę. Po trzech dniach zakonnica wyszła z komnaty z lekko pogniecionym habitem i małym pakunkiem w dłoni.
No i leży pies. Lola. Na kanapie w kuchni liże się po pipce. Siedzę przy stole obok i jem makaron zasmażany z jajkiem. Patrzę na psa i zastanawiam się, kto ma lepiej, bo to żarcie jest naprawdę obleśne. Zalewam te kluchy słodką kawą, żeby zabić smak biedy w ustach.
Czas na małe kąpanie. Właściwie to kucasz w wannie i oblewasz się wodą. Tradycyjnie nie używasz gąbki, bo to dość niehigieniczne i wcierasz pod pachą mydło z wodą. Do łazienki wchodzi pies. Krzyczę, że mnie podgląda. Podchodzi do wanny i wsadza mi pysk w łokieć. Uzmysławiam sobie, że ona jest też goła, no w sensie, że naprawdę lata cały czas na golasa i nie ma z tym problemu, co więcej nikt ją nie gania za latanie z odkrytą pupką.
Wychodzimy na dwór, zakładam jej czerwone szelki. Chcę, żeby wyglądała stylowo. Biszkoptowa sierść i karmin, to bzdura, no ale faktycznie - działa. Na dworze każdy chcę ją głaskać, opowiada mi historię własnych psów, które wprawdzie zaginęły albo umarły, ale do samego końca dawały im wiele szczęścia. Staram się nie ucinać tych rozmów. W tym czasie Lola najczęściej zjada znalezione na ziemi resztki po kebabie albo gryzie zwalone drzewo. Ludzie odchodzą, pies przybiega z nogą w kupie i skacze na mnie, próbując wyrwać patyk.
Powroty są równie ekscytujące, kiedy zamiast schodów wybieram windę. Lola ma słabą orientację w przestrzeni i wciąż nie wie, na którym piętrze mieszkamy. Kiedy wysiadamy, zastanawia się, jak to się stało,że przeskoczyliśmy tyle schodów. Nie umiem jej tego wytłumaczyć. Wtedy najczęściej robię dość psychopatyczną rzecz - zamykam się w windzie i jadę jeszcze sama jedno piętro. Lola ma już spirale w oczach. Możemy już mówić w jej przypadku o pojęciu stałości przedmiotu czyli mnie w umyśle Loli, ale co się ze mną dzieje, gdy mnie nie ma? Chyba poleruję kości dla niej.
Gdy próbuję ćwiczyć na domowym parkiecie, każdy mój przysiad to dla Loli zachęta do kopulacji, nie mówiąc już o robieniu mostka. Zanim podniosę głowę, to Lola obejmuje mnie łapkami, jak najczulszy kochanek. Grubnę w dolnych partiach ciała, kończyny górne trenuję w ukryciu na łóżku.
Nocą chrapie, wydaje mi się zawsze wtedy, że mieszkamy w wielopokoleniowym domu obok dziada z wielkim brzuchem. Nad ranem ten dziad liże mnie po twarzy, twierdząc, że bardzo chce mu się sikać.
No i leży pies. Lola. Na kanapie w kuchni liże się po pipce. Siedzę przy stole obok i jem makaron zasmażany z jajkiem. Patrzę na psa i zastanawiam się, kto ma lepiej, bo to żarcie jest naprawdę obleśne. Zalewam te kluchy słodką kawą, żeby zabić smak biedy w ustach.
Czas na małe kąpanie. Właściwie to kucasz w wannie i oblewasz się wodą. Tradycyjnie nie używasz gąbki, bo to dość niehigieniczne i wcierasz pod pachą mydło z wodą. Do łazienki wchodzi pies. Krzyczę, że mnie podgląda. Podchodzi do wanny i wsadza mi pysk w łokieć. Uzmysławiam sobie, że ona jest też goła, no w sensie, że naprawdę lata cały czas na golasa i nie ma z tym problemu, co więcej nikt ją nie gania za latanie z odkrytą pupką.
Lucien Freud, Annabel and Rattler, 1998 |
Powroty są równie ekscytujące, kiedy zamiast schodów wybieram windę. Lola ma słabą orientację w przestrzeni i wciąż nie wie, na którym piętrze mieszkamy. Kiedy wysiadamy, zastanawia się, jak to się stało,że przeskoczyliśmy tyle schodów. Nie umiem jej tego wytłumaczyć. Wtedy najczęściej robię dość psychopatyczną rzecz - zamykam się w windzie i jadę jeszcze sama jedno piętro. Lola ma już spirale w oczach. Możemy już mówić w jej przypadku o pojęciu stałości przedmiotu czyli mnie w umyśle Loli, ale co się ze mną dzieje, gdy mnie nie ma? Chyba poleruję kości dla niej.
Gdy próbuję ćwiczyć na domowym parkiecie, każdy mój przysiad to dla Loli zachęta do kopulacji, nie mówiąc już o robieniu mostka. Zanim podniosę głowę, to Lola obejmuje mnie łapkami, jak najczulszy kochanek. Grubnę w dolnych partiach ciała, kończyny górne trenuję w ukryciu na łóżku.
Nocą chrapie, wydaje mi się zawsze wtedy, że mieszkamy w wielopokoleniowym domu obok dziada z wielkim brzuchem. Nad ranem ten dziad liże mnie po twarzy, twierdząc, że bardzo chce mu się sikać.
Komentarze
Prześlij komentarz