musimy najpierw tam pojechać

Do tej pory śmichy-chichy.

Gwałt będzie ścigany z urzędu. Jeszcze tylko vacatio legis i już te prawie wszystkie zmutowane dzieci patriarchatu co kobietę mylą z odkurzaczem będą musiały się gęsto tłumaczyć, że zamiast trochę popracować w zagrodzie czy poczytać eseje Herberta, kutasa swojego wkładały bez pozwolenia tam i ówdzie, śmiejąc się przy tym obleśnie.

Jednak nie ma co się łudzić, że system w mig sprawiedliwszy się stanie, że kobiecie należny szacunek odda, w końcu w każdej instytucji siedzi człowiek. Ten człowiek, niezależnie czy mężczyzna czy kobieta najczęściej wychowanie otrzymał w rodzinie, w której zupa na stole zawsze stała , majtki były wyprasowane, a gdy na imieninach rozmawiano o polityce, to kobiety taktownie milczały i wynosiły talerze. Wcale nie dlatego, że nie wiedzą, czym jest podatek liniowy i co kto wyprawiał w Kosowie, tylko dlatego właśnie, że trzeba wnieść na stół kolejną sałatkę i niestety wnosi ten, kto robił, a potem pozmywa. W głowie więc tego co zeznania spisywał będzie albo hultajów skazywał na lata w poniewierce na kazachskich stepach może więc pojawić się mantra błaha choć o porażającej sile działania, ot wiejskie powiedzenie co się sieje spustoszenie i na ból cudzy uniewrażliwia: jak suka nie da, to pies nie weźmie. I wtedy nawet najbardziej współczulne prawo sprowadzać się będzie do masy papierów na biurku prokuratora czekającego na lunch.

Przecież wiadomo, jeżeli komukolwiek coś się należy, to właśnie Andrzejkowi/Stasiowi/Piotrusiowi/Zbysiowi, bo wrócił taki styrany i w zasadzie słania się na nogach. Tak, tak musztra przeprowadzona w dzieciństwie przekształciła się w automatyzm, który trudno usunąć nawet za pomocą studiów gender i wypięcia się na kościół.

Krótki test dla obojga płci pijących będących w związku dłuższym niż 4 miesiące (wcześniej to wiadomo że super-duper, a branie amfy to przejaw wyzwolenia) :

Kto częściej wraca do domu pijany, jeśli w ogóle?

Kto częściej goli się pod pachami, jeśli w ogóle?

Kto częściej mówi: jestem zmęczona/y?
Zawsze jakiś fetysz; B.Schulz
Odpowiedzi zachowujemy w swoich sercach, a potem wspólnie nagrzewamy piekarnik to temperatury 200 stopni Celsjusza i wkładamy do niego pięknie pachnąca przyprawami z jakiegoś zagnojonego stoiska na rynku tartę w sosie serowym. Następnie oglądamy Funny games i wszystko staje nam w gardle, bo to wszystko takie przerażająco śmieszne.

Komentarze