skok na bank
I tak niespodziewanie odeszła młodość. fot. Misio Leszczyński |
Dziś trudno było zasnąć i jeszcze trudniej się obudzić. Z kołdry spadła poszewka. Duchota skleiła ciało z prześcieradłem - rzecz niepokojąco obrzydliwa. Ktoś we śnie lizał mi ucho, jakiś profesor.
Samuel mówi, że to mi się śni, że takie bajki już opowiadano i że one kończą się dobrze. Wylewem.
Czegokolwiek.
Teraz czas na twórczość, bo w obliczu zagłady korporacyjnej jedyną ochroną okazuje się czyste rzemiosło z japońskim znakiem jakości:
szklany budynek
żar z nieba
asfalt się uplastycznia
Komentarze
Prześlij komentarz