skok na bank

I tak niespodziewanie odeszła młodość. fot. Misio Leszczyński

Nic tylko słuchać "Under Pressure" i patrzeć na kilkoro bliskich przyjaciół krzyczących o wolność. Nigdy jeszcze tak bardzo rozpieszczenie przez system nie dało się we znaki. W pracy mam dwa hamaki, playstation i lavazzę na zawołanie, pracodawca dba o to, żeby nie było mi przykro, że zamiast żyć siedzę pod klimatyzacją i wpisuję nieznane mi formuły. Pracodawca nie chce gorzkich żalów, woli zabrać mnie na piknik i poić piwem aż się przewrócę.
Dziś trudno było zasnąć i jeszcze trudniej się obudzić. Z kołdry spadła poszewka. Duchota skleiła ciało z prześcieradłem - rzecz niepokojąco obrzydliwa. Ktoś we śnie lizał mi ucho, jakiś profesor.

Samuel mówi, że to mi się śni, że takie bajki już opowiadano i że one kończą się dobrze. Wylewem.
Czegokolwiek.

Teraz czas na twórczość, bo w obliczu zagłady korporacyjnej jedyną ochroną okazuje się czyste rzemiosło z japońskim znakiem jakości:

szklany budynek
żar z nieba
asfalt się uplastycznia

Komentarze