Ku Wiatrakom!


- Moje pokolenie jest przegrane - mówię Deborze, zjadając jej ze stołu cały marcepan
- O, moje też, a twoje z jakiego powodu? - odpowiedziała z wrodzonym optymizmem Debora

Kurtyna


Kiedy mija tydzień, a tu żadnych, nawet najpłytszych refleksji, melancholii, chandry, stanów psychotycznych, ani nawet chęci oglądania Cudownych lat, to znak, że nie było obijania się, ani przesiadywania w kawiarenkach, piwa, ani wizyt w klubie ze striptizem. Była praca. Tak praca. To słowo nie jest nam obce. Ale czas już zrobić sobie urlop; tydzień harówki, to stanowczo za dużo, zwłaszcza bez ubezpieczenia.

Ku Wiatrakom, Ku Młynom! - śpiewali wieśniacy i dziedzice, gdy ziarno było już zebrane. Teraz do przemiału ziarna na mąkę i kaszę! Teraz tylko konie zaprzęgnąć i w drogę!

Kiedy wreszcie przychodzi dzień wyjazdu, ogarnia cię spokój, Trzeba usiąść przed podróżą, nie można ignorować żadnych przesądów, czort czuwa, a i anieli nie mają specjalnego interesu, żeby cię strzec. Teraz robią trochę na czarno u Belzebuba, podrabiają płyty z muzyką religijną, umowy o pracy nigdy nie będzie, ryzyko duże, ale pieniądze rekompensują nieprzyjemności. Dlatego też trzeba się zabezpieczyć, nie tylko pasami. Wlanie płynu hamulcowego też może okazać się niewystarczające. A przecież jedziemy świętować do miasta, które Niemcy ochrzcili Bromberg, co brzmi nieco jak zmutowany ogórek, ale z bardzo ładna zieloną skórką. A jeśli świętować, to nie umierać. Nacieszyć oczy wszystkim, zjeść parę chińskich kubków na mieście i wrócić. I opowiadać potem trzeba, że zagranicą się było, bo to przecież już inne województwo, inne zwyczaje, ludzie inni. Wszyscy będą zadawać pytania niczym podróżnicy z początku poprzedniego stulecia. Czy mają komputery, snopowiązałki tam? Kobiety piękne, a mężczyźni z wąsami czy na odwrót? Dzieci czyste chodzą? Jedzą kokosy czy makarony? Zabieg prosty, a szacunek można zyskać.

Kate powiedziała, że brakuje jej czapek. Kup więc albo przeczytaj.

Droga Kate,

Ty, jasnogłowa, co za czapkami tęsknisz,
wspomnij mnie, gdy będę daleko
za czystą, szeroka rzeką,
w czapce chodź
każdego ranka
zdejmuj wieczorem
bo kraść lubią
nie tylko wiatry
a
nicponie z bramy
tak
to
prezent ode mnie dany

Komentarze