liczy się tylko tu i zaraz

Prawie najkrótsza noc w roku. Siedzimy przy stoliku tuż obok pijącej legalnie młodzieży. Wódka obok leje się strumieniami do nieczynnej fontanny. W niepełnym składzie (Kate odnawiała znajomość z kolegą z kolonii letnich): April, Mimi, Blake, Malena, Asiok i Liren palimy papierosy i w rozmowie dotykamy wszelakich spraw z gatunku prozy życia: od zmęczenia pracą, przez obiady z przyszłymi teściami, po wybielanie zębów. Nikt nie znalazł poprzedniego wieczoru kwiatu paproci. April wyjmuje z torby blond perukę. Wystarczyła chwila, żeby każdy na moment stał się transwestytą, tylko Mimi wyglądała jak rasowa dziwka, niemniej bardzo ładnie. Z peruką na głowię, poczułam, jaką wolność może dać przebranie. Wyobraziłam sobie, że jestem Lolą z Wszystko o mojej matce albo właściwie którymkolwiek z almodorowarskich transów. Udając, że żuje gumę, zapytałam więc wszem i wobec, bezwstydnie: obciągnąć ci? Blake, jakby lekko zniesmaczony, dodał: sweter. Psuja konwencji. Na szczęście April go rozumie. April jest ze Spencerem, który, podobnie jak ja uprawia hobbistycznie błazenadę. Rozsądni i poważni Blake i April postanowili się zaprzyjaźnić, w końcu posiadanie partnerów-pajaców to trwały fundament znajomości.

W całym mieście ludzie rozpalają ogniska, żeby oczyścić przestrzeń ze złych mocy. Powinny palić się dzień i noc.

Są takie miasta, gdzie makaki przemykają się między straganami. W moim mieście makaki stoją nocą w bramach i z gołymi pupami przygotowują się na gody.






Młodzież wiejska w przeciwieństwie do miejskiej lubi się dzielić.

Komentarze