kaczątko

W dworcowej poczekalni żywej duszy. Martwej też brak. Patrzę w oczy kasjerce i widzę jej złote zęby, no tak patrzę w źrenice, a wzrok i tak ucieka ku metalom szlachetnym. Sroczka. Pojawia się chłopak, skądś go znam, jego dziobowata cera wraca do mnie kilka razy w roku, zawsze gdzieś go spotkam w przestrzeni miasta. Wolontariat na festiwalu? Obozy? Konkurs recytatorski? Były chłopak koleżanki z liceum? Patrzę i pustka. Ciekawe, ilu mnie ludzi wyczyściło ze swojego software'u. Ilu spotyka mnie na ulicy i zastanawia się, czy sprzedawałam im letnie buty, czy całowałam się na weselu z dalekim kuzynem, czy raczej paliłam z nimi papierosa na postoju w czasie autokarowej wycieczki. Dochodzą pewnie do niewiele głębszych wniosków.

Jako że okna mieszkania, w którym oswajam się z Blakiem, a Blake ze mną; zorientowane są na zachód, naszą dziuplę nazwałąbym dla porządku Port Westem. Jednak niektórym mieszkańcom mojego miasta nazwa przywoła obrazy pewnej tancbudy, w której trzynastolatki zdobywały pierwsze seksualne doświadczenia. Moje skojarzenia też biegną w tym kierunku. Może więc Zachodnie Wybrzeże - West Side? W West Side Story Kate będzie opalać się na jednoosobowym balkonie, Ice wyciągnie mnie na poranny jogging, Blake będzie objeżdżał dzielnicę czerwonym renault, choć bez szyberdachu, to i tak przybajerzonym o stłuczone boczne drzwi, dym papierosów będzie szczypał w oczy, a na obiad, o popatrz, racuchy z jabłkami albo chińszczyzna z baru przy głównej ulicy. Żaden musical, samo życie.

Głos towarzyszący mi w podróży zapowiada kolejne stacje, głos jednak ma problemy z wymową, ma tendencję do nie wymawiania pierwszych dwóch sylab nazw miejscowości. I tak nagle trafiam do kraju, w którym pociąg zatrzymuje się w na stacjach: Luszki, Wice i Rdów. Ten specyficzny język przekłada się na funkcjonowanie organizmów, mają krótszy oddech i na napisanie matury z polskiego potrzebują tylko półgodziny. Nie mogę się z nimi dogadać, w dużej mierze dlatego, że ciągle śpią.
Flaga tego państwa nie daje mi spokoju, opowiada jakąś historię, ale nie wiem jaką. Interpretacja dowolna, póki jakiś krajowiec się nie obudzi.




















Murray być może załatwił mi pracę, a raczej swoim palcem bożym pokierował mnie ku mojemu przyszłemu pracodawcy. Jeśli się uda dostanie kilogram żelków. Liczę więc na jego obżarstwo.

Komentarze