once there was מָשִׁיחַ or something

Przychodzą do Ciebie przyjaciele. Nie chcą jeść szpinaku z makaronem, który gotowałaś z pomocą Blake'a ponad godzinę, ale nie bierzesz sobie tego do serca. W końcu nawet najbardziej życzliwi ci ludzie, nie będą udawać, że wszystko gra, kiedy zęby szoruje im piasek. Kto niedokładnie myje zieleninę, tego strata.

Na stół wkracza więc czekolada z orzechami, kolejne kulinarne pudło, jest słodka, ale zrobiona głównie z mleka z proszku, co definitywnie określa jej smak - ziarnisty.

Wieczór już miał chylić się ku upadkowi, kiedy Lenie przypomniało się o jej nowym idolu, który skutecznie wypełnia  leniwe poniedziałkowe przedpołudnia. Nie wierzyłam w rewolucję mojego serca, w końcu ezoteryczna telewizja, to przestrzeń już oswojona. Niemniej PLAY.

Wróżbita Dawid, chłopak o wyglądzie rozwoziciela mleka z Pułtuska i wymowie ortalionowca spod stadionu dziesięciolecia, tu przeistacza się w kierującego rydwanem Heliosa, za którym pędzi armia anielska. Nie zna granic jego siła, zamyka portale (czasoprzestrzenne?), łamie klątwy, ale przede wszystkim daje nadzieję, że już nie długo archanioły roztoczą troskliwą opiekę nad dzwoniącym. Kobiety dzwonią i spijają z jego ust słodki nektar świętości. Trudno orzec, czy to ludowe chrześcijaństwo, kabała czy kurs mistyki dla początkujących. Dawid łączy w sobie szaleństwo szamana, charyzmę kaznodziei i intymność spowiednika. Telewizja legitymizuje ten wesoły eklektyzm, w końcu stoi za nią armia anielska.
Wyobrażasz sobie, że kończy się program, gasną światła, a wróżbita wstaje otrzepuje łupież z ramion i pod nosem: Kurwa, znowu trzeba będzie się wyspowiadać.

Radzisz Wawrzyńcowi założenie własnej grupy religijnej. Jego szczupłe, miejscami chude ciało predestynuje go do bycia guru. Wtedy on kładzie palec na wargach, ucisza cię, po czym przemawia: Ja wiem. Patrzysz mu w oczy i prawdopodobnie również coś wiesz.
Czasami coś nawiedza nas w kuchni

Komentarze