niezwykłe kolonie w Poroninie

Przez telefon poczuł, ze coś gra zbyt fałszywie. Na szczęście był to tylko lekki zawal serca, nic poważnego, musi zacząć o siebie dbać, może jakieś nowe hobby. Jej tata zaczął sadzić rzodkiewki i zbijać budki dla sikorek - może to?

Dzięki Hugo-Baderowi wiem, że w tajdze nie- lekarstwem na wszelkie życiowe mrozy jest samogon, który sprowadza na powieki białą gorączkę, wtedy wszystko jest możliwe, choć nieadekwatne, jak pociągi omijające śpiących na torach. Co jednak począć w czasie egzystencjalnych upałów? Spijać lemoniadę z miętą na tarasie u bogatych znajomych? Przejechać się na rowerze z nagim torsem po podwórku stowarzyszenia niewidomych? Prawdopodobnie najlepiej zagrać w kometkę gdzieś w lesie, gasząc peta w runie tuż obok kurki, którą potem w twojej ulubionej pizzerii dodadzą do placka. Nie wiem.






 Czasami brakuje mi w życiu starca, który wskazałby mi drogę,







Ostatnio na spacerze z Kate obserwowałyśmy młodego mężczyznę w obrzydliwie białym komplecie. Uprawiał osiedlowy jogging ze swoim psem, białym pudlo-sznaucerem. Bardzo ostentacyjnie biegał. Całość była na tyle komiczna, że zmieściłyśmy ja w jednym zdaniu: Zapierdalam po osiedlu razem z moją kruszyną. Potem kupiłyśmy składniki na zupę. Godziny w mieszkaniu Kate mijają niepostrzeżenie.

Nie mamy patelni w nowym mieszkaniu. Trudno się bez niej żyje. Trudno smażyć w garnku. Nie spotkałam teflonowych garnków.  A przecież czekają makarony, czekają mięsa i szpinak. Blake sie trochę cyka. Cykady mi zaś nie straszne.

Wawrzyniec otrzymał kredyt na mieszkanie, Asiok został mistrzem świata w energetyce, April dostała w pracę jako żywa reklama olejów napędowych, Lena może już prowadzić ople, toyoty i daewoo, nic tylko się cieszyć hossą. Przecież bessa zjawia się, kiedy chce.

Razem z Kolą, miast szlifować gramatykę, uprawiamy jogę i podróżujemy w czasie.



Komentarze