cygan

Ewolucja znaczenia słów jest oczywista. Każdą oczywistość należy zwalczać albo przynajmniej dla spokoju intelektualnego ducha podważyć. Bez sensu jednak negować fakty. Niech więc mają się na baczności wszyscy mądrzy, którzy bez zastanowienia rzucają w swojego antagonistę kamieniem o imieniu: pedał, femina albo głupia pizda. Fluktuacja to zjawisko względnie stałe, ani się obejrzysz a już ty pedale będzie najczulszym wyznaniem przyjaźni.

Nie inaczej jest z cyganem. On też się trochę zmienił, zgolił wąsy, nie sprzedaje złota i chodzi do szkoły, choć ma świadomość, że od lat jest w niej oszukiwany. Cygan rozluźnił więzy ze swoimi etniczno-złodziejskimi korzeniami. Dziś oto jako osobnik płci obojętnej z kilkoma walizkami w ręku, czasem z dyplomem uczelni wyższej krąży po świecie w poszukiwaniu domu, choć domów ma kilka, a w każdym z nich kilka par majtek i włosów na poduszce. Cygan próbuje być Biegunem, ale ciężko mu przychodzi przyjęcie takiej narracji. Być może dlatego że na swoich plecach dźwiga coraz to potężniejszy bagaż, który nijak nie przypomina krzyża. Cygan przeklina swoją drogę może niewiele mniej niż Chrystus. Wędrówka cygana więc pozbawiona jest, na jego własne życzenie, sensu. Cygan nie chce, żeby mu współczuć. Mówi wtedy: Naprawdę, po cholerę mi Twoje współczucie, chodźmy na kawę, weź wódkę, jeśli chcesz. Cygan z odciętą pępowiną lata po świecie, choć często przyjmuje pozycję embrionalną, gdy śpi na jednym łóżku z ukochaną osobą.






 Podejrzewam, że leżąca dziewczyna słucha Artura Andrusa, co się chwali.





Kate wygląda bardzo pięknie jak spija piwo na trawie przed blokiem a pod drzewem. Chmury przemierzają nieboskłon, dziadek uprawia na chodniku nordic walking, a nam zbiera się na wspominki: kolejne mieszkania, anioły i odkurzacze, miłości, niezapłacone rachunki, ucieczki przed sąsiadami, palenie w piecu, zakupy w żabce, pijaństwo i porządek w szafkach. Każda wcześniejsza przeprowadzka niosła ze sobą nadzieję. Teraz tylko kładzie się rękę na głowie, ale niewiele się czuje.

Komentarze