święcona woda
Podróżowanie jest zmorą, wykręcaniem szyi, rozlanymi oczyma. Gdy jeszcze przed świtem wsiadasz do pociągu, to możesz mieć pewność, że w okolicach południa posiądziesz tożsamość zombie.
Na szczęście na miejscu puszcza mi oko piękny w swojej brzydocie profesor, ja piękna w swojej głupocie szydzę z jego pijaństwa.
Cieszyło mnie przebywanie w tym mieście na wzgórzach. Śniadania, lekkie niedospanie, zbożowa kawa o poranku, piwo na wieczór. Nie myślałam tam o brakach. Niezapłacony czynsz szybko został zdekonstruowany i przeformułowany na element opresyjności systemu.
Razem z Kiką i Margaret szukałyśmy tam niezłomnie mniej lub bardziej luksusowych kafejek/ barów/mordowni. Dzięki tym niekończącym się wędrówkom kolejne ulice stawały się częścią labiryntu, nikt nie zamówił Ariadny, a jednak kłębek znalazł się sam.
Wczoraj wsiadając w pociąg powrotny zobaczyłam plakat reklamujący nową książkę Pilcha: Nie podróżuj – szkoda czasu, pieniędzy i zachodu – wszędzie jest tak samo.
Jerzy oczywiście ma rację, ale ja wolę trwać w błędzie.
Dupa dupa dupa
Komentarze
Prześlij komentarz