Corpus delicti
Gdy przestajesz rozumieć swoje ciało, to nieodzowny znak jej przyjścia.
Sobotni wieczór prawie zakończył się katastrofą. Wystarczyło wypalić połowę papierosa typu light, żebym odlecieć w stratosferę. Mdłości i ból głowy. Po 8 latach palenia taka znienacka zdrada. Dobrze od dłuższego czasu ciągoty nikotynowe były mniejsze, niemniej. Dalej. Poniedziałkowy wieczór, wracam z bieżni. Otwieram lodówkę, jest mi tak gorąco, że chętnie oddałabym się w ręce jakiegoś krioterapeuty. Coli brak, ale stoi piwo. chwila zawahania. Mój dobry humor jest tak dobry, że wygrywam kolejny raz w internetowe scrabble i opróżniam butelkę. Już czuję tę nieznośną błogość, która zaraz zaprowadzi mnie do łóżka. Północ. Nie byłoby w tym nic niestosownego, gdyby nie fakt, że budzę się o 6. Nie mogę już zasnąć. Nie sposób czytać.
Kolejny dzień. Wieczorem spotkanie z Maleną, wypijam dwa kubki grzanego wina. Znów nadaje się tylko pod kołdrę (muszę tylko poprawić prześcieradło, bo się trochę ściągnęło). Wpół do dwunastej. Blake jest zachwycony moją słodyczą. Pobudka o 5.30 przekreśliła wszelką zawartość cukru w mojej osobie. Żywe trupy nie jedzą pączków. Nigdy jeszcze używki nie były tak uciążliwe.
Przyszłaś, o starości, naprawdę, proszę Cię, spierdalaj, chcę się trochę wyspać, a nie spacerować wczesnym rankiem po dyskontach.
Usłyszałam w mojej ukochanej Trójce (to z miejsca określa mój światopogląd w okolicach wielkomiejskiego lewactwa, mnie jednak interesuje ostatnio wielkoprowincjonalny anarchizm), że Krajowy rejestr długów jest autorem gry dla dzieci Mały konsument. Pierwsze pytanie, które mi się nasunęło to: Dlaczego nie Mały windykator? Drugie: Czy każda tego typu instytucja ma wpisany w statut funkcję edukacyjną? Blake uznał, że brakuje na rynku planszówki: Mała eksmisja, w wersji zimowej i letniej.
Sobotni wieczór prawie zakończył się katastrofą. Wystarczyło wypalić połowę papierosa typu light, żebym odlecieć w stratosferę. Mdłości i ból głowy. Po 8 latach palenia taka znienacka zdrada. Dobrze od dłuższego czasu ciągoty nikotynowe były mniejsze, niemniej. Dalej. Poniedziałkowy wieczór, wracam z bieżni. Otwieram lodówkę, jest mi tak gorąco, że chętnie oddałabym się w ręce jakiegoś krioterapeuty. Coli brak, ale stoi piwo. chwila zawahania. Mój dobry humor jest tak dobry, że wygrywam kolejny raz w internetowe scrabble i opróżniam butelkę. Już czuję tę nieznośną błogość, która zaraz zaprowadzi mnie do łóżka. Północ. Nie byłoby w tym nic niestosownego, gdyby nie fakt, że budzę się o 6. Nie mogę już zasnąć. Nie sposób czytać.
Kolejny dzień. Wieczorem spotkanie z Maleną, wypijam dwa kubki grzanego wina. Znów nadaje się tylko pod kołdrę (muszę tylko poprawić prześcieradło, bo się trochę ściągnęło). Wpół do dwunastej. Blake jest zachwycony moją słodyczą. Pobudka o 5.30 przekreśliła wszelką zawartość cukru w mojej osobie. Żywe trupy nie jedzą pączków. Nigdy jeszcze używki nie były tak uciążliwe.
Przyszłaś, o starości, naprawdę, proszę Cię, spierdalaj, chcę się trochę wyspać, a nie spacerować wczesnym rankiem po dyskontach.
Usłyszałam w mojej ukochanej Trójce (to z miejsca określa mój światopogląd w okolicach wielkomiejskiego lewactwa, mnie jednak interesuje ostatnio wielkoprowincjonalny anarchizm), że Krajowy rejestr długów jest autorem gry dla dzieci Mały konsument. Pierwsze pytanie, które mi się nasunęło to: Dlaczego nie Mały windykator? Drugie: Czy każda tego typu instytucja ma wpisany w statut funkcję edukacyjną? Blake uznał, że brakuje na rynku planszówki: Mała eksmisja, w wersji zimowej i letniej.
Komentarze
Prześlij komentarz