An der schönen blauen Donau

Spisanie tego dnia na straty byłoby bardzo nierozsądne.

Jutro kolejna podróż do wielkiego miasta, tym razem celem jest rozmowa ze złymi chłopcami, którym się noga omsknęła między jedną butelką wódki a dostaniem w głowę od taty.

Byłam dziś na łajbie ledwo żywa, nie ma we mnie więcej miłości i wyrozumiałości niż gdy jestem zaćpana snem. Każdy jest wtedy człowiekiem, nie potworem, nie pijakiem. Zagadał mnie Simpson. Od dawna nie mogę się zdecydować, czy go lubię. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, jak niezbędny w życiu jest zen. Gdyby nie przerażający głód, może byłabym w stanie prowadzić tę dyskusję ciut dłużej, a tak pobiegłam na tramwaj. Miałam łzy w oczach, taki wiatr wiał. Tak dmuchał.

To już pewne, będę jeść gulasz z turula.

Komentarze