braki

Nie, pieniądze dla mnie w ogóle się nie liczą, gardzę nimi szczerze. Gdy kolejny tydzień nie dostaje premii, nie dostaję wybuchu cholery. Wręcz się cieszę, że zamiast tracić czas na wydawanie pieniędzy, będę mogła pracować jeszcze więcej.

Swój czwarty dzień w pracy powierzyłam absurdowi. Tylko to mnie mogło uratować przed dramatycznym włożeniem głowy do mikrofalówki. Okazało się, że Martha ćwiczyła balet. Pokazywała mnie i Zośce plié. Szybko zaadaptowałyśmy zginanie kolan z uniesionym ku górze palcem wskazującym do warunków barowych. Taniec srabędzi.

Leje się wódka leje, takie są historii dzieje.

Pękają mi ręce. Jestem uczulona na jakiś detergent. Moja złościorozpacz jest już tak wielka, że chcę zdewastować grób autora receptury tego chemidła, co mi dłonie uczynił obrzydliwymi, estetycznie obmierzłymi.


Zosia jest bardzo ładna. Ja jestem bardzo zmęczona. Sen przyjdzie do mnie zbyt późno.

Komentarze

  1. Ale niecały piątak na szejka winien zawsze być w kieszeni. Jak Ordon na reducie. Jak Wallenrod na posterunku.

    "Biada – mówił – niewiastom, jeśli kochają szaleńców"

    Piątak być musi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz