11. piętro
Przyszłam do pracy. Ot, czynność jaką wykonuję kilka razy w tygodniu z różnym natężeniem emocjonalnym.
To miała być sympatyczna zmiana, na której zapomnę o zbliżającej się przeprowadzce.
Chuj w bombki strzelił, choinki nie było.
Po zaledwie godzinie kręcenia się po sali, nalewania piwa i rozśmieszaniu Marthy poczułam, że moje serce zaczęło bić jak szalone, zdrętwiały mi ręce, a głowa zaczęła myśleć o zwymiotowaniu.
Wyszłam na dwór, słyszę puls, mierzę tętno - 100 uderzeń na minutę.
Ktoś dzwoni się skonsultować z pogotowiem, ostatecznie przyjadą mnie zbadać.
Przyjechali. EKG, cukier w normie.
Kazali mi się wysypiać i jeść magnez. Dobrze.
Trojan kazał mi wypierdalać z pracy w moim stanie.
Dobrze, obudziłam się 10 godzin później. Do 3 godziny czuwał Blake.
To miała być sympatyczna zmiana, na której zapomnę o zbliżającej się przeprowadzce.
Chuj w bombki strzelił, choinki nie było.
Po zaledwie godzinie kręcenia się po sali, nalewania piwa i rozśmieszaniu Marthy poczułam, że moje serce zaczęło bić jak szalone, zdrętwiały mi ręce, a głowa zaczęła myśleć o zwymiotowaniu.
Wyszłam na dwór, słyszę puls, mierzę tętno - 100 uderzeń na minutę.
Ktoś dzwoni się skonsultować z pogotowiem, ostatecznie przyjadą mnie zbadać.
Przyjechali. EKG, cukier w normie.
Kazali mi się wysypiać i jeść magnez. Dobrze.
Trojan kazał mi wypierdalać z pracy w moim stanie.
Dobrze, obudziłam się 10 godzin później. Do 3 godziny czuwał Blake.
Komentarze
Prześlij komentarz